Uwielbiam stosować maseczki do twarzy. Jestem ich ogromną fanką. Lubię wszelkiego rodzaju typy maseczek. Kremowe, w formie proszku do samodzielnego stosowania jak również te, które można samemu zrobić ze składników jakie mamy w domu. Wszystko zależy od czasu jaki mam do dyspozycji.
Maseczek tego typu nigdy wcześniej nie stosowałam. Dostałam ją w prezencie. Spokojnie czekała na swoją kolej i w końcu postanowiłam przekonać się na własnej skórze jak działa.
Maseczka wykonana jest z naturalnego jedwabiu, została wzbogacona biopeptydami i nasączona wyciągami z granatu i zielonej herbaty, które działają ujędrniająco, detoksykująco, rozświetlająco oraz mocno nawilżająco.
Maseczka składa się z dwóch połączonych ze sobą części: jedwabnej i foliowej. Maseczkę nakładamy na skórę stroną jedwabną, a białą stroną na zewnątrz. Lekko dociskamy i zdejmujemy część foliową. Maseczka po ułożeniu dobrze przylega do skóry. W opakowaniu zostaje sporo płynu, który nałożyłam na szyję i dekolt. Maseczkę trzymałam około 30 minut, leżąc i słuchając muzyki.
Po zdjęciu maseczki, skóra jest dobrze nawilżona, gładka i trochę lepka w dotyku. Pozostałość maseczki zostawiłam na skórze do całkowitego wchłonięcia. Skóra wygląda całkiem nieźle. Myślę, że od czasu do czasu ta forma maseczki może być ciekawym pomysłem na wieczorny relaks i alternatywą dla tradycyjnych maseczek do twarzy.
Pozdrawiam Was cieplutko
LIMONKA
Ten płat wygląda trochę jak żelazna maska ;)
OdpowiedzUsuńNiezłe porównanie. Coś w tym jest.
UsuńNie lubię tkanninowych masek. W mojej ocenie cena i jakość nie idą w parze.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ceny tych masek raczej są wysokie.
Usuńwolę tradycyjne maseczki
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. Ale warto czasem poeksperymentować.
Usuń