piątek, 30 sierpnia 2013

Ulubieńcy letnich miesięcy

Bardzo lubię czytać Wasze posty z ulubieńcami. Dzięki takim postom zwróciłam uwagę na kosmetyki, o których wcześniej nie słyszałam. Zwykle swoje kosmetyczne zakupy robię w sklepach internetowych, tak jest wygodniej i szybciej. Ale jak tylko mam możliwość lubię kupować w sklepach stacjonarnych. Już samo wybieranie jest fascynujące.
 
Kilka kosmetyków, które używałam przez ostatnie tygodnie zasługują na miano moich ulubieńców. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam wybrać te, które najbardziej mi się spodobały.

 
Lavera puder sypki transparentny


To jeden z moich ulubionych kosmetyków. Świetnie stapia się ze skórą i jest niewidoczny na skórze. Daje matowe, aksamitne wykończenie i sprawia, że skóra wygląda naturalnie i zdrowo. Nie zawiera talku i jest wydajny, co stanowi jego dodatkowy atut. Pisałam o nim tutaj.

 
JOIK peeling grejpfrutowo-mandarynkowy do ciała z białym cukrem i granulkami jojoba
 
 
Bardzo dobry peeling o przepięknym zapachu. Sprawia, że skóra jest niesamowicie gładka i miękka. Ma w sobie coś co mnie urzekło. Potrafi uzależnić. Jeśli lubicie cukrowe peelingi to warto go wypróbować. Pisałam o nim tutaj.
 
 
Brylantowy peeling do twarzy Organic Therapy
 
 
Już sam zapach kojarzy mi się z latem nad morzem. Zapach morski, bardzo piękny. Peeling dobrze oczyszcza skórę i sprawia, że skóra ma wyrównany koloryt i jest taka miła w dotyku. Super kosmetyk nie tylko na lato. Jego recenzje przeczytacie tutaj.
 
 
John Masters Organics naturalny mineralny filtr przeciwsłoneczny SPF 30
 

 
Latem nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce kremu z filtrem. Praktycznie tego typu kremy używam przez cały rok. W tym roku wybrałam filtr John Masters Organics. Jestem z niego bardzo zadowolona i uważam, że jest to najlepszy krem z filtrem jaki do tej pory używałam. Na mojej skórze sprawdził się doskonale. Nie bieli i nie świeci się zbytnio na skórze, wystarczy tylko lekko przypudrować skórę i taki efekt dla mnie jest idealny. Już niebawem pojawi się jego recenzja.
 
 
To są kosmetyki, które zachwyciły mnie w ciągu ostatnich letnich miesięcy. Używałam je z ogromną przyjemnością i chętnie do nich jeszcze powrócę.
 
 
 A co Was zachwyciło w te letnie, wakacyjne tygodnie?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Peeling z pestek truskawek z Archipelagu Piękna

Bardzo lubię stosować peelingi, zarówno do twarzy jak i do ciała. Przeważnie kupuję gotowe peelingi bo tak jest zdecydowanie wygodniej, a człowiek ma czasem po prostu lenia i nie chce mu się przygotowywać kosmetyków samemu. Nie jest to zbytnio ani pracochłonne ani nie zajmuje dużo czasu ale same wiecie jak jest, czasem po prostu się nie chce.

Naturalny peeling z pestek truskawek na stronie sklepu Archipelag Piękna kupiłam bo mnie zaintrygował. Do tego w składzie znajduje się 100% pestek truskawek czyli nie może być lepiej.


 

O tym peelingu na stronie sklepu możemy przeczytać:
"100% naturalny peeling, otrzymany w wyniku wysuszenia, a następnie zmielenia pestek truskawek.  Pachnie przyjemnie truskawkami nagrzanymi gorącymi promieniami letniego słońca.
Jest to peeling mechaniczny, który ułatwia usuwanie starego naskórka, przez co przyspiesza powstawanie nowych komórek skóry, pobudzone jest mikrokrążenie  oraz dotlenienie skóry.  To doskonałe przygotowanie skóry na dalszą pielęgnację.
Dzięki dużej zawartości kwasów owocowych, witamin i kwasów tłuszczowych naturalny peeling jest doskonałym środkiem pielęgnującym sam w sobie a dodatkowo wspaniale przygotowuje skórę do dalszej pielęgnacji.
Stosowanie peelingu naturalnego sprawia, że skóra jest gładka, jędrna, wspaniale odświeżona i dotleniona.
 
Moc drzemiąca w truskawkach: 
Truskawki zawierają znacznie więcej naturalnej witaminy C niż cytryny. Ponadto są bogate w witaminy A,B1,B2,B3 i PP, mikro i makroelementy oraz wapń, fosfor, magnez, mangan i żelazo."
 
 
 

Peeling z pestek truskawek kupujemy w opakowaniu 50 g. Jest on niesamowicie wydajny. Producent zaleca nałożyć peeling na zwilżoną skórę twarzy lub ciała, następnie wykonać delikatny masaż, po czym spłukać letnią wodą. Na początku postępowałam zgodnie z zaleceniem producenta.
 
Jednak ta opcja zupełnie mi nie odpowiadała ponieważ peeling niesamowicie się rozsypywał sprawiając, że cała umywalka czy wanna była w tym peelingu. Do tego źle się rozprowadzał na skórze. Potem zaczęłam mieszać go z kremem lub żelem do mycia twarzy.  Do miseczki nalewałam porcję żelu czy kremu i dosypywałam troszkę peelingu. Mieszałam i nakładałam na zwilżoną skórę. Ta opcja u mnie sprawdzała się lepiej.
 
Po zmyciu skóra była gładka i zmatowiona. Jednak jest to peeling bardzo ostry i jeśli macie skórę wrażliwą czy naczynkową to nie polecam tego peelingu. Ja stosowałam go na twarz dwa lub trzy razy w miesiącu ponieważ jest on zbyt ostry dla mojej skóry. Ale czasami należy się jej porządne oczyszczenie. Zupełnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem "pachnie przyjemnie truskawkami nagrzanymi gorącymi promieniami letniego słońca" bo niestety ale tak nie pachnie. Zapach trudny do opisania ale na pewno nie kojarzy się z truskawkami.
 
Czasami stosowałam go też na ciało ale zdecydowanie wolę gotowe peelingi do ciała. Wybór peelingów jest oszałamiający więc lubię je zmieniać i rozpieszczać swoją skórę pięknie pachnącymi kosmetykami.
 
 
 
 
Widziałam na stronie sklepu, że można jeszcze kupić peeling z pestek malin, z pestek czarnego bzu i z pestek czarnej porzeczki. Jeśli stosowałyście te peelingi napiszcie co o nich sądzicie.
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Bioluxe krem do rąk z organicznym ekstraktem z oliwek

Dłonie są wizytówką każdej kobiety. Każda z nas to wie. Trzeba o nie dbać ponieważ szybko ulegają przesuszeniu. Ja na szczęście nie mam zbytnio problemów z przesuszoną skórą ale smaruję ręce kilka razy dziennie czyli po każdym myciu rąk. Do tego jeśli myję naczynia czy sprzątam zawsze zakładam rękawiczki. Można się do nich przyzwyczaić. Na początku jest to tylko niewygodne, potem nawet nie zwraca się na to uwagi.
 
Systematycznie nakładam na dłonie grubszą warstwę kremu do rąk  i na noc zakładam rękawiczki. Dzięki temu moje dłonie są zadbane i nie wstydzę się je pokazywać. Zresztą zawsze mam kilka kremów do rąk. Jeden w pracy, w torebce, w łazience i w koszyczku przy łóżku. Nigdy o nim nie zapominam.
 
Dzisiaj napiszę Wam o kremie do rąk, który wygrałam w konkursie ogłoszonym przez sklep Triny. Będzie to Bioluxe krem do rąk z organicznym ekstraktem z oliwek.
 
 
 

BIOLUXE - jest szeregiem profesjonalnych kremów, opracowanych na podstawie organicznych ekstraktów roślinnych do łagodnej pielęgnacji ciała. Produkty zawierają tylko naturalne oleje i są wzbogacone w witaminy i nie zawierają parabenów, produktów ropopochodnych, silikonów, substancji zapachowych i barwników syntetycznych. Kremy dokładnie i skutecznie dbają o najbardziej wrażliwą skórę, regenerują i czynią ją bardziej elastyczną i gładką. Wybrane czyste naturalne składniki i innowacyjne podejście naukowe zapewniają doskonałą ochronę i długotrwały efekt po nałożeniu.
 
Na nalepce naklejonej na opakowaniu kremu możemy przeczytać:
"Krem do rąk na bazie organicznego wyciągu z oliwek odżywia i wzbogaca skórę w witaminy, wygładza i nadaje jej zaskakującej delikatności i miękkości. Krem szczególnie polecany dla przesuszonej skóry dłoni.
 
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Isopropyl Palmitate, Helianthus Annuus Seed Oil, Elaeis Guineensis Kemel Oil, Olea Europaea Fruit Oil (ekstrakt z oliwki), Glycerin, Potassium Hydroxide, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid."
 
 
 
 
Krem do rąk zamknięto w 40 ml tubce. Pojemność świetna do torebki. Sam krem przyjemnie pachnie. Ma lekką konsystencję i szybko się wchłania. Lubię takie kremy do rąk, które szybko się wchłaniają. Są idealne do używania w ciągu dnia. Krem dobrze nawilża skórę i sprawia, że jest gładka w dotyku. Nie wiem czy poradzi sobie z mocno przesuszoną skórą ponieważ takiej nie mam. Widziałam na stronie sklepu, że jest kilka rodzajów kremów Bioluxe, kosztują 5,00 zł. Jest w czym wybierać.
 
 
Jakie są Wasze ulubione kremy do rąk?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 
 

 

sobota, 24 sierpnia 2013

Mleka do kąpieli Stenders

Jestem miłośniczką dodatków do kąpieli. Wybieram różnego rodzaju dodatki w zależności od nastroju czy czasu, który mogę poświęcić na relaks w wannie. Bardzo lubię kule kąpielowe i sole.
 
Będąc w sklepie Stenders skusiłam się na mleka do kąpieli ponieważ wcześniej ich nie znałam. Kupiłam je z ciekawości. Wybrałam mleko słodki migdał, lawenda i kokosowo-waniliowe. Wszystkie bardzo przyjemnie pachną i zachęcają do wypróbowania.
 
Mleka do kąpieli kupiłam początkiem czerwca i były one zapakowane tak jak na zdjęciu poniżej. Czytałam, że teraz firma zmieniła opakowania i można je kupić w wygodnych torebkach. Jak tylko będę miała okazję z ciekawością wpadnę do ich sklepu stacjonarnego na małe kąpielowe zakupy.




W każdym opakowaniu znajduje się 200 g pięknie pachnącego mleka do kąpieli. Ja mleko trzymam w szklanym słoiku co jest bardzo wygodne i praktyczne i zapobiega rozsypywaniu się mleka w łazience. Zresztą i inne dodatki kąpielowe też przesypuję do tego słoika.
 


 
Na karteczce dołączonej do opakowania napisano:
"Mleko do kąpieli wzbogacone olejem ze słodkich migdałów, stworzone z myślą o wyjątkowych i wymagających kobietach. Nawilża, pielęgnuje i przywraca elastyczność skóry. Regularne kąpiele w mleku pomagają utrzymać odpowiednie nawilżenie skóry. Mleko z olejem ze słodkich migdałów jest polecane do wszystkich rodzajów skóry, w szczególności do suchej i skłonnej do podrażnień.
 
Składniki: whole dry milk, zea mays starch, prunus amygdalus dulcis oil or parfum (tylko olejek eteryczny lub zapachowy, bądź oba, razem w stężeniu 3% + olej ze słodkich migdałów), może zawierać susze roślinne."

Mleka do kąpieli są bardzo przyjemnym dodatkiem. Po dodaniu do wanny woda nie pachnie tak intensywnie jak sam proszek.  Za to w łazience unosi się wspaniały zapach, który sprawia, że z przyjemnością można zanurzyć się w kąpieli. Przepięknie pachnie zwłaszcza mleko kokosowo-waniliowe. Zapach słodki i bardzo, bardzo piękny. Można się uzależnić.  Najmniej przypadło mi do gustu mleko lawendowe ponieważ drobinki lawendy unosiły się na wodzie i przylepiały do ciała. 
 
 
 
 
Po kąpieli skóra jest nawilżona i mięciutka w dotyku. Mleka nie wysuszają skóry więc z przyjemnością jeszcze kiedyś do nich powrócę.
 
 
A jakie są Wasze ulubione dodatki do kąpieli?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 

 
 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Neobio - szansa na poznanie marki

 
W ostatnich tygodniach miałam przyjemność poznać kosmetyki Neobio, które dobrze się u mnie sprawdziły. Marka wypuściła nową serię kosmetyków, która jest bardzo ciekawa i w przystępnych cenach. Nowej serii jeszcze nie znam.
 
Ale teraz nadarzyła się okazja aby bliżej poznać kosmetyki Neobio. Widziałam, że na fan page Neopharma można zdobyć jeden z trzech kremów. Myślę, że warto się skusić.
 
 
NEOBIO oferuje wyjątkowe kosmetyki w bezkonkurencyjnej cenie, udowadniając, że piękno i zdrowa pielęgnacja nie zawsze muszą być drogie. Kosmetyki NEOBIO posiadają certyfikat NaTrue, który jest gwarancją naturalności tych produktów i potwierdza godne korzystanie z zasobów środowiska.  NEOBIO to wysoka jakość i zupełnie nowe receptury na bazie składników pochodzących z rolnictwa ekologicznego.
 
Kosmetyki NEOBIO nie zawierają silikonów, parabenów, parafin, syntetycznych środków barwiących, zapachowych ani konserwujących. W procesie produkcji wykorzystywane są wyłącznie naturalne składniki, które podlegają ścisłej kontroli. Produkty nie są testowane na zwierzętach. Nie zawierają glutenu. Odpowiednie dla WEGAN.





Macie ochotę poznać nowe Neobio?


Pozdrawiam Was cieplutko

LIMONKA

środa, 21 sierpnia 2013

Szampon do włosów farbowanych Lavera

Kosmetyki marki Lavera od lat cieszą się wspaniałą opinią. Nie znam dobrze kosmetyków tej marki, miałam tylko puder sypki transparentny i szampon do włosów cienkich i delikatnych. Bardzo przypadły mi do gustu. Szukając szamponu dla siebie zdecydowałam się na szampon do włosów farbowanych Mleczko Mango ponieważ zależało mi na ochronie koloru.
 
 


Opis szamponu:
"Zapewne lubisz często zmieniać kolor swoich włosów. Aby nowy kolor utrzymywał się jak najdłużej a włosy wyglądały na wypielęgnowane i zdrowe wypróbuj nowy owocowy szampon z mleczkiem mango. Innowacyjne mleczko zawierające lecytynę i ekstrakt z mango otoczy Twoje włosy naturalnym filmem ochronnym. Wartościowe masło shea pielęgnuje włosy, chroni przed wysuszeniem i zapewnia naturalną ochronę przeciwsłoneczną. Masło kakaowe wygładza włosy i nadaje im połysku. Szampon pozwoli Ci cieszyć się pięknem Twoich włosów i intensywnością ich koloru przez długi czas.
 
Skład: mleczko z mango ( wodno-alkoholowy wyciąg z mango w połączeniu z roślinną lecytyną)* , subtancje myjące z kokosów i cukru, betaina, gliceryna roślinna, wyciąg z mango*, masło kakaowe*, masło shea*, wyciąg z zielonej herbaty*, wyciąg z ryżu*, prowitamina B5 (pantenol), białko pszeniczne, kompleks kwasów owocowych, mączka guar, lecytyna, dwustearynian glikolu, mieszanka olejków eterycznych
 produkt wegański
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych"



 
Szampon zamknięto w ciemnej plastikowej buteleczce o pojemności 250 ml. Zapach bardzo przyjemny, owocowy. Szampon ma bardzo gęstą, żelową konsystencję. Wystarczy niewielka ilość aby umyć dokładnie włosy. Świetnie się pieni co z pewnością spodoba się wielbicielkom dobrze pieniących się szamponów. Jest bardzo wydajny i przyjemny w użyciu.

Szampon u mnie doskonale się sprawdził. Włosy były dobrze oczyszczone i nawet tak szybko się nie przetłuszczały co mnie bardzo ucieszyło. Czasami zwłaszcza w weekendy myłam je co dwa dni co uważam za dobry znak. A i tak włosy wyglądały całkiem nieźle. Nie plątał też zbytnio włosów i łatwiej mogłam je rozczesać po myciu. Nie wiem na ile to zasługa szamponu, a na ile mocnego słoneczka, którego w te wakacyjne dni nam nie brakowało i mogło troszkę przesuszyć włosy. Ale i tak byłam z niego zadowolona bo moje włosy były w całkiem niezłym stanie.

Widziałam, że jest duży wybór szamponów Lavera. Myślę, że jeszcze się na nie skuszę. Kto wie, może znajdę jeszcze lepszy szampon dla moich włosów.
 
 
Lubicie szampony Lavera?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 
 
 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Neobio krem na noc Cherry Blossom

Jak wiecie kupiłam kilka kosmetyków Neobio, które z przyjemnością używałam w ostatnim czasie. Muszę przyznać, że na mojej skórze się sprawdziły. Bardzo lubię poznawać nowe kosmetyki i cieszę się, że mogłam poznać kosmetyki tej marki. 
 
Kosmetykiem, który bardzo polubiłam jest krem na noc Cherry Blossom. W kwadratowym słoiczku znajduje się pięknie pachnący kremik, który rozpieszczał moją skórę przez ostatnie tygodnie.
 
 
 
 
Kilka słów o tym kremie:
"Zawiera wyciąg z kwiatów wiśni, masło shea oraz olej z pestek moreli. Połączenie tych składników zapewnia naturalną regenerację w ciągu nocy, sucha skóra zostaje intensywnie nawilżona.
 
Składniki: Aqua (Water), Glycerin, Squalane, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Sorbitan Stearate, Glycine Soja (Soybean) Oil*, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Cetyl Alcohol, Cocoglycerides, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Parfum (Essential Oils), Maltodextrin, Glyceryl Stearate Citrate, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil*, Sorbitol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Oleate Citrate, Sucrose Cocoate, Xanthan Gum, Magnesium Aluminum Silicate, Caprylic/Capric Triglyceride, Prunus Avium (Sweet Cherry) Flower Extrakt, Pyrus Cydonia Seed Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Lilium Candidum Flower Extract*, Cardiospermum Halicacabum Flower/Leaf/Vine Extract, Prunus Cerasus (Bitter Cherry) Fruit Extract, Sodium Lactate, Lactic Acid, Potassium Sorbate, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Tocopherol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Limonene, Linalool, Geraniol, Coumarin, Citral, Farnesol."
 
 
 
 
W słoiczku znajdziemy 50 ml kremu czyli standardową pojemność. Muszę przyznać, że krem jest bardzo wydajny, używam go prawie przez dwa miesiące i dopiero teraz zobaczyłam denko. Z reguły kremy zużywam szybciej więc jest to dodatkowy plus. Kremik pięknie pachnie, zapach określiłabym jako kwiatowy. Bardzo mi się podoba. Krem ma lekką konsystencję i dosyć dobrze się wchłania. Na skórze pozostawia delikatną warstewkę ale w kremach na noc mi to nie przeszkadza.
 
Doskonale nawilża skórę i sprawia, że rano twarz wygląda na wypoczętą.  Nie zatyka porów i nie powoduje powstawania zaskórników. Skóra jest mięciutka i wygląda zdrowo. Jestem z niego zadowolona, moja skóra wygląda dobrze i nie pojawiają się na niej żadne niedoskonałości.
 
Dodam jeszcze, że krem posiada certyfikaty BDIH i EcoControl. W pełni spełnia moje oczekiwania.
 
 
Znacie kremy Neobio?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 



sobota, 17 sierpnia 2013

JOIK peeling grejpfrutowo-mandarynkowy do ciała z białym cukrem i granulkami jojoba

Pozostając w temacie peelingów tym razem recenzja peelingu do ciała. Bardzo lubię regularnie robić sobie małe spa we własnej łazience. To taka mała odskocznia od codzienności, chwila tylko dla mnie i oczywiście pełen relaks nie tylko dla ciała ale i dla duszy. Wtedy tak naprawdę można wypocząć, wyciszyć się i podarować skórze to co najcenniejsze. A ona odpłaci się pięknym wyglądem. Ale same wiecie, na wszystko trzeba sobie zapracować, liczy się systematyczność, tylko wtedy można spodziewać się widocznych efektów.
 
Ja mam na to swój sposób. Staram się kupować kosmetyki o pięknych zapachach, które używa się z przyjemnością. Wtedy nie ma problemów z systematycznością. Pielęgnacja powinna sprawiać przyjemność i tego się trzymam wybierając kosmetyki do moich rytuałów spa.

O kosmetykach JOIK sporo czytałam. Misją firmy JOIK jest połączenie dbałości o tradycję (poprzez umiłowanie piękna natury) z nieustannym rozwojem dotrzymującym kroku osiągnięciom współczesnego świata.
Nazwa „JOIK” pochodzi od nazwy pradawnego stylu śpiewu ludów plemienia Sami – zamieszkującego głównie Laponię (krainę historyczno-geograficzną w Europie Północnej, obejmującą północne krańce Norwegii, Finlandii, Płw. Kolskiego oraz Szwecji). Lapończycy są potomkami pierwotnych mieszkańców Skandynawii. W stylu śpiewu JOIK znajdziemy tradycję oraz umiłowanie piękna natury. Dziś JOIK jest najbardziej uznaną estońską marką kosmetyki naturalnej. Jej produkty są sprzedawane w najlepszych sklepach na terenie całego kraju, a także w: Danii, Finlandii, Norwegii, Rosji, na Łotwie, w Szwecji i Singapurze.
 
 
 
Na początek skusiłam się na peeling grejpfrutowo-mandarynkowy do ciała z białym cukrem i granulkami jojoba. Już sama nazwa kusi pięknym zapachem i oczywiście nie pomyliłam się. Peeling pachnie przecudownie, tak słodko-cytrusowo. Uwielbiam takie aromaty, to raj dla mojego nosa.

O tym peelingu przeczytamy:
"Grejpfrutowo-mandarynkowy peeling do ciała JOIK z białym cukrem i granulkami jojoba jest kosmetykiem naturalnym. Należy do kategorii peelingów drobnych, przeznaczonych do pielęgnacji każdego typu skóry. Biały cukier i granulki jojoba delikatnie złuszczają i usuwają martwe komórki, pozostawiając skórę miękką i aksamitnie gładką. W recepturze kosmetyku zastosowano także składniki odżywcze: masło shea, masło kakaowe oraz olejek oliwkowy, które wspomagają utrzymanie optymalnego poziomu nawilżenia całego ciała. Po zastosowaniu peelingu, na doskonale oczyszczonej skórze pozostaje delikatna powłoka olejkowa, która subtelnie nabłyszcza ciało. Peeling charakteryzuje się cudownym, orzeźwiającym zapachem grejpfrutowo-mandarynkowym, który potęguje uczucie świeżości i sprawia, że czujemy się jak po zabiegu w salonie spa."
 
 
 
 
Składniki:
sucrose, olea europea fruit oil, ricinus communis seed oil, ceteareth-15 (and) glyceryl stearate, stearic acid, theobroma cacao seed butter, butyrospermum parkii fruit butter, sodium benzoate (and) potassium sorbate, parfume, benzyl bensoate, limonene, linalool, lilial, hydrogenated jojoba wax, CI19140, CI15850, components of the parfume.
 


 
 
Peeling znajduje się w plastikowym słoiczku. A w opakowaniu znajdziemy 225 gr. Jak już wspominałam pierwsze co mnie urzekło po otwarciu był oczywiście zapach. Peeling pięknie pachnie, wyraźnie można poczuć słodko cytrusowy zapach, który otula zmysły. Uwielbiam ten zapach.
 
Peeling ma bardzo gęstą konsystencję. Ale dobrze się go nakłada na skórę. Peeling jest raczej dosyć ostry i bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek. Nakładam go na rozgrzaną w kąpieli skórę, masuję dokładnie całe ciało i potem spłukuję. Skóra jest niesamowicie gładka i miękka w dotyku. Do tego przepięknie pachnie. Już za sam zapach go kocham. Uważam, że jest to naprawdę świetny kosmetyk, który zasługuje na uwagę. Peeling kosztuje około 58,00 zł i z pewnością wart jest swojej ceny.
 
Coś czuję, że moja przygoda z kosmetykami JOIK dopiero się rozpoczyna. Już sobie wypatrzyłam kolejne cudeńka, na które z pewnością się skuszę.
 
 
Znacie kosmetyki JOIK? Co zasługuje na uwagę?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 
 

czwartek, 15 sierpnia 2013

Brylantowy peeling do twarzy Organic Therapy

Miesiąc temu skusiłam się na zakupy w nowo otwartym sklepie BioEMA. Rosyjskie kosmetyki kusiły mnie od dawna i chętnie bliżej je poznam. Wśród zakupionych przeze mnie kosmetyków był brylantowy peeling do twarzy, ekstrakt grejpfruta Organic Therapy. Nie znam zupełnie tej marki, na pierwszy rzut oka zwracają uwagę piękne, kobiece opakowania, które od razu przykuły moją uwagę jak przeglądałam ofertę sklepu.


 
 
Seria kosmetyków ORGANIC THERAPY zapewnia skórze optymalną i zdrową pielęgnację, nie szkodząc jej niepotrzebnymi chemicznymi dodatkami. 
ORGANIC THERPAPY stymuluje naturalną zdolność skóry do regeneracji i odbudowy
Wszystkie formuły kosmetyków ORGANIC THERAPY oparte zostały na autoryzowanych organicznych olejach i ekstraktach otrzymywanych z ekologicznych i czystych surowców.

Na opakowaniu peelingu przeczytamy:
 

 
Skład: Aqua with infusions of Organics Citrus Paradisi Fruit Extract (organiczny ekstrakt grejpfruta), Organics Hellanthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (organiczny olej słonecznikowy), Isopropyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Poliethylene Glycerin, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Gluccoside, Xanthan Gum, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Mica, Titanium Dioxide, Silica, Citric Acid.
 
 
 
 
Opakowanie peelingu to tuba o pojemności 150 ml czyli dosyć sporo. Lubię takie ekonomiczne opakowania, które starczą na dłuższy okres czasu. Opakowanie bardzo ładne. Podoba mi się szata graficzna kosmetyków Organic Therapy. Są takie kobiece, przynajmniej ja tak je odbieram. Oczywiście ważniejsza jest zawartość ale w przypadku tego peelingu nie ma mowy o rozczarowaniu.
 
Brylantowy peeling do twarzy bardzo ładnie pachnie. Zapach określiłabym jako morski, taki świeży. Peeling ma postać gęstego kremu, w którym zatopiono mnóstwo drobinek. Peeling stosuję dwa razy w tygodniu. Po zmoczeniu skóry nakładam peeling i delikatnie masuję twarz. Podczas masażu drobinki są wyczuwalne ale nie powodują podrażnienia skóry. W efekcie otrzymujemy doskonale oczyszczoną, gładką i miękką skórę. Regularne stosowanie peelingu sprawia, że skóra ma bardzo wyrównany koloryt i jest miła w dotyku.
 
 
 
Muszę przyznać, że jestem oczarowana tym peelingiem. Doskonale spełnia swoją rolę. Mam ochotę wypróbować także złoty scrub do twarzy Organic Therapy. Mam nadzieję, że okaże się równie skuteczny jak ten peeling.
 
 
Znacie kosmetyki Organic Therapy? Jeśli tak ciekawa jestem co o nich sądzicie.
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 
 

środa, 14 sierpnia 2013

Neobio tonik do twarzy Red Clover

Jak pisałam Wam niedawno do oczyszczania twarzy stosowałam mleczko i tonik Neobio. O mleczku pisałam tutaj. Uważam, że te kosmetyki świetnie się uzupełniają. I dobrze służą mojej skórze. Mleczko już mi się skończyło, a niebawem i tonik dołączy do denkowej torby. Przeważnie zamiast typowych toników stosuję hydrolaty ale lubię zmieniać kosmetyki i odkrywać wciąż nowe. Myślę, że większość z nas tak ma i nie jestem wyjątkiem.
 
 
 
 

O tym toniku napisano:
"Czerwona koniczyna w połączeniu z organiczną zieloną herbatą działają na wymagającą skórę oczyszczająco i odświeżająco. Kompleks aktywnych składników organicznych stymuluje naturalne funkcje skóry i przygotowuje ją do użycia odpowiedniego kremu.
 
Składniki: Aqua (Water), Alcohol*, Glycerin, Parfum (Essential Oils), Maltodextrin, Dipotassium Glycyrrhizate, Camellia Sinensis Leaf Extract*, Trifolium Pratense (Clover) Flower Extract, Sodium Lactate, Lactic Acid, Citronellol, Linalool
*z upraw biologicznych”
 
 
 
 
Tonik zamknięto w kwadratowej buteleczce o pojemności 150 ml. Pachnie delikatnie kwiatowo, bardzo przyjemnie.  Co prawda zapach alkoholu też jest wyczuwalny ale nie ma co się dziwić ponieważ jest on na drugim miejscu w składzie. Pomimo alkoholu tonik nie wysusza skóry więc nie ma się czego obawiać. Moja skóra jest mieszana i nie zauważyłam aby pojawiły się jakieś przesuszenia na policzkach, czego przyznaję trochę się obawiałam. Ale nic takiego nie miało miejsca. Stosuję go przeważnie dwa razy dziennie i moja cera wygląda dobrze. Tonik przeznaczony jest do cery wymagającej 30+.
 
Tonik Neobio posiada certyfikat BDIH i EcoControl. Myślę, że warto się na niego skusić jeśli go spotkacie.
 
 
 

Aktualnie moją cerę pielęgnuję kosmetykami Neobio. Jestem bardzo zadowolona z wyglądu mojej skóry. Oprócz mleczka z tonikiem stosuję jeszcze piankę oczyszczającą, krem na noc i żel pod oczy. Z czasem pojawią się i ich recenzje.
 
 
Wiem, że marka Neobio wypuściła nową serię kosmetyków posiadającą certyfikat NaTrue. Nie muszę Wam chyba mówić jak bardzo mam ochotę je przetestować. Ale i na nie przyjdzie czas.
 
 
Macie swoje ulubione toniki? Co możecie mi polecić?
 
 
Pozdrawiam was cieplutko

LIMONKA


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Zakupy w neoPHARMA

Jak wiecie bardzo lubię kosmetyki Luvos i Ikarov. Od dawna goszczą w mojej łazience i muszę przyznać, że z przyjemnością do niektórych powracam. Robiąc zakupy w neoPHARMA skusiłam się także na te kosmetyki, których jeszcze nie znam, a od dawna miałam ochotę je wypróbować.
 
 
Na początek kosmetyki Luvos.



Miałam już przyjemność używać kilka produktów Luvos i byłam z nich bardzo zadowolona. Od dawna miałam ochotę poznać i inne kosmetyki tej marki. Skusiłam się więc na tonik do twarzy z glinką mineralną i krem fluid tonujący jasny beż ponieważ mam jasną karnację. Kupiłam ponownie krem nawilżająco-rewitalizujący z glinką mineralną, który doskonale mi służy (niebawem pojawi się jego recenzja) i krem oczyszczający skórę z glinką mineralną. Jestem ich bardzo ciekawa i jak tylko skończą mi się kosmetyki Neobio, których aktualnie używam od razu zacznę je stosować.
 
 
 
 
Kupiłam także dwie buteleczki mojego ukochanego dwufazowego płynu do demakijażu Ikarov i skusiłam się na olejek przeciw rozstępom w dużej 500 ml butelce bo jest bardziej opłacalna. W opakowaniu znajdziemy pompkę, która zdecydowanie ułatwi stosowanie kosmetyku. Na szczęście rozstępów nie mam ale w ramach profilaktyki zamierzam sumiennie go stosować. Jak mówią lepiej zapobiegać niż leczyć.
 

 
 
Jestem bardzo zadowolona z moich kosmetycznych zakupów i mam nadzieję, że będą mi dobrze służyć.
 
 
A Wy dziewczyny co ciekawego ostatnio kupiłyście?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA

sobota, 10 sierpnia 2013

Neobio mleczko oczyszczające Red Clover

Dokładny demakijaż jest dla mnie bardzo ważny. Lubię zmieniać kosmetyki do demakijażu chociaż mam swoich ulubieńców, do których regularnie wracam. Ale czasem mam ochotę na zmiany, a wybór kosmetyków jest ogromny i jest w czym wybierać. Bardzo lubię stosować płyny micelarne, ale tym razem skusiłam się na mleczko i tonik Neobio. Tak dla odmiany. Do demakijażu oczu stosuję nadal mój ulubiony dwufazowy płyn Ikarov, a do twarzy mleczko i tonik.
 
Dzisiaj napiszę Wam o mleczku oczyszczającym Neobio, które udało mi się kupić w TK Maxx w bardzo atrakcyjnej cenie.
 
 
 
 
O mleczku możemy się dowiedzieć:
"Mleczko zawiera wyciąg z czerwonej koniczyny, bio aloesu oraz organiczne masło shea, przez co nie tylko oczyszcza skórę, ale też łagodnie ją pielęgnuje. Nawet najbardziej wymagająca cera nabiera świeżego, promiennego wyglądu.
 
Składniki: Aqua (Water), Glycine Soja (Soybean) Oil*, Glycerin, Glyceryl Oleate Citrate, Cera Alba (Beeswax), Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Parfum (Essential Oils), Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Caprylic/Capric Triglyceride, Xanthan Gum, Aloe Barbadensis Leaf Extract*, Acacia Senegal Gum, Hydrolyzed Rhizobian Gum, Trifolium Pratense (Clover) Flower Extract, Maltodextrin, Potassium Sorbate, Lactic Acid, Sodium Lactate, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Tocopherol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate."
 
 
 
 
Mleczko zamknięto w wygodnej plastikowej buteleczce z dozownikiem co jest bardzo higieniczne i ułatwia stosowanie kosmetyku. A w opakowaniu znajdziemy 150 ml mleczka. Mleczko dosyć dobrze oczyszcza skórę. Nie wiem czy poradzi sobie ze zmyciem podkładu ponieważ nie używam żadnych podkładów tylko puder sypki do zmatowienia skóry.
 
Dosyć rzadko używam mleczka do oczyszczania skóry, sama nie wiem dlaczego. Może to kwestia przyzwyczajenia. Oczywiście zawsze pamiętam o zastosowaniu toniku. To bardzo ważny krok w mojej pielęgnacji.
 
 
 
 
Mleczko stosowałam przeważnie wieczorem nanosząc go na skórę twarzy i szyi, czekałam chwilkę, a potem pozostałości mleczka usuwałam wilgotnym wacikiem. Rano wolę stosować piankę, jest bardziej delikatna. Warto wspomnieć, że mleczko posiada certyfikat BDIH i EcoControl.
 
 
Lubicie stosować mleczko i tonik do oczyszczania skóry? A może wolicie płyny micelarne?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 


piątek, 9 sierpnia 2013

Projekt denko lipiec 2013

Witam Was po krótkim urlopie. Tak jak w zeszłym roku kilka dni spędziłam w Szczawnicy. Pogoda była wspaniała, naprawdę odpoczęłam i mogę spokojnie wrócić do codzienności. Jeśli nie miałyście jeszcze okazji wybrać się na Spływ Dunajcem to gorąco Wam polecam. Widoki przepiękne, wrażenia niesamowite i atmosfera po prostu fantastyczna. Można zrelaksować się na całego.
 
Poczytałam już Wasze denka lipcowe pora więc pokazać moje. W lipcu udało mi się wykończyć dziesięć kosmetyków. Jestem bardzo zadowolona.


 
 
Krótki opis każdego z nich:
 
1. Szampon do włosów blond z wyciągiem z kurkumy i szafranu PAT&RUB
Bardzo polubiłam ten szampon. Włosy były w dobrej kondycji. Delikatnie podkreśla kolor włosów blond. Pewnie jeszcze się na niego skuszę. Pisałam o nim tutaj.
 
2. Maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini Luvos
Maseczki Luvos to jedne z moich ulubionych maseczek. To już kolejna moja maseczka. Kupuję różne na zmianę. Po zastosowaniu tej maseczki skóra jest oczyszczona i odświeżona. Do tego gładsza w dotyku. Na pewno kupię ponownie. Recenzja tutaj.
 
3. AnneMarie Börlind żurawinowy peeling pod prysznic
Bardziej sprawdzi się jako żel pod prysznic niż jako peeling ponieważ jest bardzo delikatny. Pachnie przyjemnie owocowo. Raczej nie kupię ponownie bo mam ochotę na inne kosmetyki tego typu. Pisałam o nim tutaj.
 
4. Neobio żel pod prysznic pomarańcza z chili
Bardzo dobry kosmetyk o pięknym zapachu. Nie wysusza skóry. Używanie go to sama przyjemność. Chętnie go kupię jak go gdzieś spotkam. Recenzja tutaj.
 
Mała kosteczka, a potrafi tak wiele. Przyjemnie pachnie, świetnie się pieni i nie wysusza skóry. Bardzo lubię mydełka tej firmy. I na kilka mam też ochotę, których jeszcze nie znam. Może jeszcze się na nie skuszę, jak skończę zapas mydełek które mam w domu.
 
6. Green People owocowy scrub do twarzy
Spełnia swoje zadanie, jest skuteczny i nie podrażnia skóry. Ale go nie kupię bo uważam, że można kupić dobre peelingi w niższej cenie. Pisałam o nim tutaj.
 
7. Sól do kąpieli pomarańcza Scandia Cosmetics
Uwielbiam wszelkie dodatki do kąpieli, w tym sole. Taka kąpiel świetnie relaksuje. Opakowanie wystarcza na jedno użycie. Dostałam ją do przetestowania ale sama bym jej nie kupiła.
 
8. Musująca, żurawinowa kula do kąpieli Stenders
Uwielbiam wszelkie dodatki kąpielowe tej firmy. Kocham je za zapachy i przyjemność stosowania. Kula żurawinowa jest jedną z moich ulubionych kulek, które kupuję w sklepie Stenders. Zapach zniewalający, cała łazienka po prostu pięknie pachnie. Idealna na każdą porę roku. Na pewno kupię ponownie. Pisałam o niej tutaj.
 
9. Mleko do kąpieli słodki migdał Stenders
Kolejny dodatek do kąpieli, który bardzo lubię. Mleko bardzo przyjemnie pachnie, po dodaniu do wody zapach jest bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny. Ale i tak kąpiel jest bardzo przyjemna. Mam jeszcze zapas mleka do kąpieli w domu ale o innym zapachu.
 
10. Mydełko MELOS w kształcie serca
 
 
 
Ostatnim kosmetykiem, który wykończyłam w lipcu jest mydełko o zapachu róży. Pachnie przyjemnie owocowo, świetnie się pieni. Dostałam go do przetestowania. Ale sama raczej go nie kupię. Pisałam o nim tutaj.
 
 
To są wszystkie kosmetyki, które skończyły mi się w lipcu. Mam nadzieję, że w sierpniu moje denko też będzie podobne.
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...