wtorek, 27 listopada 2012

Maseczka z olejkiem sojowym czyli moja akcja maseczkowa trwa nadal

Maseczki Luvos to moje ostatnie odkrycie kosmetyczne. Miałam przyjemność stosować już dwie z nich, jedną była maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini klik, a drugą nawilżająca maseczka z olejkiem migdałowym klik.
 
Pora na kolejną maseczkę w saszetce czyli anti-aging z olejkiem sojowym.



Muszę przyznać, że wszystkie gotowe maseczki Luvos okazały się idealne dla mojej skóry. Widocznie mojej skórze brakowało cennych minerałów, które posiada glinka. Kosmetyki naturalne produkowane na bazie glinki Luvos obfitują w takie minerały i pierwiastki jak np. krzem, wapń, potas, żelazo, magnez, miedź, selen i cynk. Glinka Luvos, dzięki strukturze drobnych mikro-cząsteczek, posiada zdolność reakcji z innymi składnikami, a tym samym zdolność wiązania szkodliwych substancji i czynników podrażniających.
 
 
O maseczce anti-aging z olejkiem sojowym możemy przeczytać:




Moja ocena:
Maseczka anti-aging z olejkiem sojowym to kolejny kosmetyk, który trafia na moją listę kosmetycznych perełek. Maseczka jest w formie dwóch saszetek o pojemności 7,5 ml i wystarcza na dwukrotne zastosowanie. Ma konsystencję gęstego kremu w kolorze ciemnego podkładu o bardzo przyjemnym zapachu. Łatwo rozprowadza się ją na skórze. Po zmyciu maseczki moja skóra jest gładka, nawilżona i bardziej jędrna. Naprawdę wygląda pięknie. Przede wszystkim co mnie bardzo cieszy nie mam już miejscami przesuszonej cery co nadawało mojej skórze nieestetycznego wyglądu zwłaszcza wtedy kiedy przypudrowałam twarz i w miejscach gdzie skóra była przesuszona puder był niestety lekko widoczny. Teraz wszystko wygląda dobrze. Dalej nie używam podkładu, a moja skóra ma jednolity odcień. Oczywiście jest to zasługa systematycznej pielęgnacji i regularnego stosowania maseczek, które zdecydowanie w szybkim czasie poprawiają wygląd skóry.
 
Wierzę w kosmetyki o działaniu anti-aging. Jestem przekonana, że za kilka lat moja skóra będzie wyglądać zdrowo i ładnie. Odpowiednia pielęgnacja skóry teraz zaprocentuje w przyszłości.
 
Maseczki w saszetkach są idealne kiedy nie mam za dużo czasu, jednak nie są one zbyt ekonomiczne przy regularnym stosowaniu. Dlatego warto kupić maseczki w proszku, które starczą na dłużej.
 
 
Dziewczyny, a jak  jest u Was z kontynuacją akcji maseczkowej? Dalej stosujecie systematycznie maseczki czy sporadycznie od czasu do czasu?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 

niedziela, 25 listopada 2012

Rok dobrych myśli czyli mój kalendarz na przyszły rok

Zbliża się koniec roku, czas więc pomyśleć o nowym kalendarzu, który umili mi codzienność w Nowym Roku. Będąc w Empiku jakiś czas temu przeglądałam różne kalendarze, które były na półce. Bardzo lubię atmosferę, jaka tam panuje. Zawsze dużo czasu tam spędzam, a w okresie świątecznym to już dla mnie jest raj dla duszy. Same cudeńka, które przybliżają mi atmosferę Świąt.

Jeżeli chodzi o kalendarz to chciałam aby był niebanalny. Taki kobiecy, ciekawy i inspirujący. Zastanawiałam się nad trzeba kalendarzami: Martyny Wojciechowskiej, Beaty Pawlikowskiej i Paulo Coelho. Wszystkie są super, każdy chciałabym mieć. Ale nie potrzebuję aż trzech kalendarzy, więc trzeba było się w końcu zdecydować.

Mój wybór padł na kalendarz Beaty Pawlikowskiej - Rok dobrych myśli. Dlaczego? Ponieważ jest najbardziej optymistyczny, a optymizmu nigdy za wiele w życiu. Każdy dzień zawiera jakąś dobrą myśl i przesłanie, które może być inspiracją do zmian we własnym życiu. Lubię takie rzeczy, przeglądałam go i buzia sama mi się uśmiechała. A Nowy Rok to czas zmian. Dla mnie to kalendarz idealny.
 
 
 

Kupiłam go w zestawie z książką Beaty Pawlikowskiej "Teoria bezwzględności, czyli jak uniknąć końca świata". Zaciekawiły mnie słowa wydrukowane z tyłu okładki: "Ta książka na zawsze zmieni sposób w jaki patrzysz na świat, cywilizację i własne życie". Lubię zmiany, a książki Pani Beaty zawsze są bardzo ciekawe, więc z przyjemnością przeczytam tą książkę.
 
 
Na koniec przytoczę Wam słowa, jakie napisano w dniu moich przyszłych urodzin. Dla mnie super.


 
 

A Wy kupiłyście już swój wymarzony kalendarz na Nowy Rok?


Pozdrawiam Was cieplutko

LIMONKA

sobota, 24 listopada 2012

Woda różana za symboliczną złotówkę

Witajcie dziewczyny,
 
jeśli lubicie wodę różaną to można mieć ją za symboliczną złotówkę. W sklepie Bio Lady aktualnie trwa super promocja. 
 

Na stronie sklepu przeczytacie informację dotyczącą tej promocji:

"Tylko przez najbliższy weekend tj. 24-25 listopada 2012 rozdajemy tonik - Wodę Różaną o poj. 125ml. Każde zamówienie złożone w sobotę lub niedzielę o wartości minimum 140zł* będzie premiowane - klient otrzyma za symboliczną złotówę pełnowartościowe jedno opakowanie Wody różanej marki Ikarov.
 
*kwota ostateczna 140zł - po uwzględnieniu ewentualnych rabatów za pierwsze zamówienie. Koszty przesyłki nie wchodzą do wartości zamówienia.
 

A jeśli dla kogoś to za mało, to przypominamy o promocji Born to Bio: zamów 2 żele pod prysznic marki Born to Bio - trzecia sztuka będzie również za 1zł.
 
Kosmetyki zakupione w ramach tej promocji wysyłamy kurierem UPS tylko za 10zł lub gratis jeśli zamówienie przekroczy 180zł. Serdecznie zapraszamy!"
 


 
Fajna promocja dla miłośniczek naturalnej pielęgnacji i nie tylko. A może warto szepnąć słówko Świętemu Mikołajowi? On  teraz jest taki zabiegany, że z pewnością ucieszy się z nowych pomocników.
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 
 

środa, 21 listopada 2012

Szampon z glinką mineralną w trosce o piękno włosów

Kosmetyki Luvos to moje ostatnie odkrycie kosmetyczne. Zwłaszcza upodobałam sobie maseczki, które idealnie dbają o moją skórę. Pomyślałam sobie, że skoro moja cera bardzo je polubiła to może warto poznać i inne kosmetyki tej firmy. I tak na pierwszy ogień postanowiłam wypróbować szampon z glinką mineralną przywracający równowagę. Ciągle szukam idealnego szamponu dla siebie więc mój wybór jest oczywisty.
 
 
 
 
Producent tak opisuje ten szampon:
"Delikatnie oczyszcza włosy, nadając im zdrowy wygląd. Skomponowany na bazie ultra drobnej glinki mineralnej Luvos, bogatej w wartościowe minerały i pierwiastki śladowe. Podczas mycia glinka wiąże nadmiar sebum, usuwa martwe łuski i zanieczyszczenia. Cenny olej z organicznego rzepaku chroni włosy przed przesuszeniem i łagodzi podrażnienia. Szampon z glinką mineralną Luvos jest łagodnym preparatem, stabilizującym pH skóry głowy i przywracającym naturalną równowagę. Przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju włosów, zwłaszcza przetłuszczających się i do włosów z łupieżem. Może być również używany do włosów farbowanych.
 
Składniki: Aqua, Sorbitol, Glycerin, Coco Glucoside, Loess, Sodium Lauroyl Lactylate, Zea Mays Oil, Disodium Cocoyl Glutamate, Sodium cocoyl Glutamate, Sodium Coco-Glucoside Tartrate, Parfum** (Natural Essential Oils), Kaolin, Xanthan Gum, Tocopherol, Canola Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Citric Acid, Geraniol**, Limonene**, Linalool*** z kontrolowanych upraw biologicznych / ** z naturalnych olejków eterycznych".
 
Moja ocena:
Szampon zamknięto w wygodnej tubie o pojemności 200 ml. Ma postać zielonkawo-żółtej emulsji o bardzo pięknym zapachu. Już za sam zapach go kocham. Jak większość szamponów naturalnych nie pieni się zbyt obficie ale dobrze się nim myje włosy. Warto podczas mycia zwilżyć włosy, to znacznie ułatwia rozprowadzenie szamponu. Po myciu włosy można bardzo łatwo rozczesać.  Uważam, że jest całkiem niezły. Nie używam go codziennie, tylko co drugie czy trzecie mycie i u mnie sprawdza się znakomicie. Włosy są miękkie i oczyszczone. Nie puszą się tylko wyglądają na zdyscyplinowane co mnie bardzo cieszy.  Jest to jeden z lepszych szamponów jakich do tej pory używałam. Mam nadzieję, że sprawdzi się nadal i pozostanie ze mną na dłużej. Niestety już widzę denko w mojej tubce. Na pewno kupię go ponownie bo przyjemnie się go stosuje.
 
Cieszę się, że kupiłam ten szampon. Jak do tej pory nie zawiodłam się na produktach Luvos. Chętnie poznam i pozostałe kosmetyki tej firmy. A maseczki, zwłaszcza w proszku i z olejkiem sojowym już czekają na swoją kolej. Dwie pozostałe już znam.
 
 

 
 
A Wy znacie ten szampon? A może macie innych ulubieńców?
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA

 

niedziela, 18 listopada 2012

Olej z nasion truskawki z Archipelagu Piękna

Oleje mają dobroczynny wpływ na naszą skórę. Ostatnio używałam oleju z nasion truskawki. Właśnie skończyłam buteleczkę i mogę Wam napisać jego recenzję.



 
Na ulotce dołączonej do oleju możemy przeczytać następujące informacje:
"Olej zimnotłoczony, nierafinowany, filtrowany otrzymany z nasion truskawki Fragaria ananassa.

Właściwości i zastosowanie:
  • źródło anty-oksydantów i gamma-tokoferolu oraz podstawowych nienasyconych kwasów tłuszczowych linolowego, alfa-linolenowego i kwasu oleinowego
  • aplikacja oleju z truskawek uzupełnia braki niezbędnych kwasów tłuszczowych, których niedobór prowadzi do zwiększenia przeznaskórkowej utraty wody (TEWL)
  • stosowany jest w pielęgnacji skóry suchej uszkodzonej i dojrzałej
  • stosowany w preparatach Anti-Aging
  • łatwo wchłaniania się przez skórę
  • działa nawilżająco, ochronnie i odżywczo i lekko ściągająco
  • podobnie jak olej z pestek malin zawiera kwas elagowy (dimer kwasu galusowego). Związek ten należący do grupy polifenoli posiada właściwości przeciwrakowe, zabezpiecza przed mutacją genów, a także jest środkiem przeciwbakteryjnym i przeciwwirusowym."
  •  
Moja opinia:
Olej z nasion truskawki znajduje się w szklanej, ciemnej buteleczce o pojemności 10 ml. Jest koloru ciemnozielonego i dosyć szybko wchłania się w skórę. Ja kilka kropli nanosiłam na twarz i szyję i delikatnie masowałam skórę, aż olej się wchłonie. Pachnie przyjemnie, tak owocowo z domieszką zapachu oleju w tle. Trudno dokładnie opisać ten zapach. Olej przechowywałam w lodówce.
 
Po zastosowaniu oleju moja skóra jest ładnie nawilżona i gładka. Ale ważniejsze dla mnie są właściwości oleju, które mają wpływ na zdrowie skóry. Najbardziej przemawia do mnie fakt, że olej zawiera kwas elagowy, który posiada między innymi wlaściwości przeciwrakowe i zabezpiecza przed mutacją genów. Myślę, że ten olej ma dobroczynny wpływ na moją skórę. Ja jestem z niego bardzo zadowolona. Testowałam dwa oleje z Archipelagu Piękna. Jednym był olej z nasion malin, pisałam o nim tutaj, a drugim olej z nasion truskawki. Muszę przyznać, że bardziej odpowiada mi olej z nasion truskawki niż z nasion malin. Gdybym miała wybierać, z pewnością ten byłby na pierwszym miejscu.
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 
 


środa, 14 listopada 2012

Moje ostatnie zakupy kosmetyczne

Pisałam Wam niedawno, że zrobiłam zakupy w sklepie Bio Lady. Można tam kupić bardzo fajne kosmetyki. Otrzymałam już swoją paczuszkę i zobaczcie co kupiłam:
 


  • Ikarov Dwufazowy płyn do demakijażu
  • Ikarov Woda różana
  • Maseczka anti-aging z wyciągiem z łubinu i korzenia lukrecji Luvos
  • Maseczka nawilżająca z probiotykiem i wyciągiem z aloesu Luvos
  • Maseczka anti-aging z olejkiem sojowym Luvos
  • Maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini Luvos - recenzja klik
  • Maseczka nawilżająca z olejkiem migdałowym Luvos - recenzja klik

Najwięcej kupiłam maseczek ponieważ zamierzam dalej systematycznie je stosować. Maseczki Luvos, które używałam podczas październikowej akcji maseczkowej bardzo przypadły mi do gustu więc kupiłam jeszcze dwie w proszku. Myślę, że będę zadowolona. Kosmetyków Ikarov nie znam zupełnie więc pomyślałam, że warto je bliżej poznać. Jak widzicie do zamówienia dołączono dużo próbek. Bardzo mnie to ucieszyło. Uwielbiam testować nowe kosmetyki, a próbki to idealny sposób na poznanie nowych marek kosmetycznych. Dzięki próbkom znalazłam kilka bardzo ciekawych kosmetyków, które kupuję do dziś.

W sklepie trwa jeszcze atrakcyjna promocja na pierwszy zakup. Niezależnie od wybranej marki, każdy nowo zarejestrowany klient może nabyć kosmetyk tańszy o 10% od cen katalogowych. Myślę, że warto tam zajrzeć, może znajdziecie coś ciekawego dla siebie.
 
 
Pozdrawiam Was cieplutko
 
LIMONKA
 
 

 

wtorek, 13 listopada 2012

TAG Liebster Award – czyli 11 niekoniecznie łatwych pytań

Otrzymałam nominację do Liebster Award od FYourBeauty. Bardzo Ci dziękuję i z przyjemnością biorę udział w zabawie.
 
 
Oto zasady Liebster Award:
 
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
 
 
Moje odpowiedzi na pytania od FYourBeauty:

1. Jaką cechę charakteru cenisz najbardziej u innych, a jakiej nie lubisz?
Bardzo sobie cenię lojalność i uczciwość. Nie cierpię zazdrości i dwulicowości.

 2. Twój ulubiony deser.
Zawsze tiramisu.

 3. Ulubiony film i książka.
Uwielbiam "Pod słońcem Toskanii" - marzy mi się kiedyś tam pojechać.
Ulubiona książka  to "Samotność w sieci" Janusza Leona Wiśniewskiego. Książkę uwielbiam, ale film bardzo mnie rozczarował. 

 4. Który z kosmetyków gości u Ciebie najczęściej?
Płyn miceralny do demakijażu i tusz do rzęs.

 5. Jakie są Twoje ulubione perfumy?
Noa Cacharel.  Od lat zawsze je kupuję na Gwiazdkę. Mam do nich słabość i sentyment.

 6. Twoje największe marzenie z dzieciństwa?
Być podróżnikiem i archeologiem. Niestety nie udało mi się.

 7. Jeżeli nie Polska to co…?
Marzy mi się Toskania, ale na urlop. Nie brałam pod uwagę wyprowadzki do innego kraju.

 8. Dlaczego prowadzisz bloga?
Bo to kocham. Dla mnie to chwila relaksu i odpoczynku. Lubię dzielić się swoimi wrażeniami ze stosowania kosmetyków, które uwielbiam. Mam nadzieję, że komuś pomogłam dokonać wyboru. Na początku stosowania naturalnych kosmetyków ciężko jest coś wybrać dla siebie, więc czytałam inne blogi i było łatwiej. Bój blog to  miejsce, gdzie odpoczywam.

 9. Jaka jesteś?
Na pewno spontaniczna, lojalna i uczciwa. I zawsze uśmiechnięta.

 10. Ulubiona piosenka.
Nie mam takiej, słucham różnych piosenek w zależności od nastroju. Chociaż  uwielbiam White Christmas Wham. Zawsze nastraja mnie na święta.

11. Jaka jest Twoja największa słabość?
Myślę, że słodycze na poprawę nastroju.
 
 
Moje pytania:
1. Ulubiony kosmetyk pielęgnacyjny.
2. Gdzie lubisz spędzać wakacje?
3. Ulubione zwierzę.
4. Ulubiony przedmiot w szkole.
5. Wolisz kino czy oglądanie filmów w domu?
6. Co sprawia Ci największą radość?
7. Czego się boisz?
8. Czego nie lubisz robić?
9. Wymarzony zawód.
10. Pora roku, w której się urodziłaś.
11. O czym marzysz?
 
 
A do zabawy zapraszam:
Wiele dziewczyn odpowiedziało już na ten TAG więc wybieram autorki poniższych blogów:
 
 
 
 
 
 
i wszystkich, którzy mają ochotę na zabawę.
 
 
Pozdrawiam cieplutko
 
LIMONKA
 
 
 

sobota, 10 listopada 2012

Płyn miceralny do zrobienia w domu - mój debiut

Jak wiecie szczególną uwagę przywiazuję do demakijażu skóry. Nie wyobrażam sobie abym mogła pójść spać bez dokładnego oczyszczenia skóry, makijaż muszę zmyć nawet jak wrócę w środku nocy. To procentuje ponieważ nie mam większych problemów ze skórą. Od dłuższego okresu czasu szczególnie upodobałam sobie płyny miceralne. Mam swoich ulubieńców ale lubię też zmiany i od czasu do czasu kupuję coś innego. Nie mogłabym być wierna jednemu kosmetykowi całe życie ponieważ tyle jest nowości, a ja chętnie chciałabym je poznać.
 
Przeważnie kupuję gotowe kosmetyki, ale jak kupowałam bomby musujące w Archipelagu Piękna i przeglądałam ofertę sklepu moją uwagę przyciągnął zestaw do samodzielnego wykonania płynu miceralnego. Bardzo mnie to zaciekawiło, a ponieważ z opisu wynikało, że nie jest to zbyt trudne pomyślałam, że go kupię i sama go zrobię. W końcu na sam początek nie mogę zaczynać jakiś trudnych rzeczy aby się nie zrazić. Tak więc kupiłam ten zestaw i dzisiaj podzielę się z Wami moimi wrażeniami.
 
 
 
 
W skład zestawu, który kupiłam wchodzi:
  • woda różana 55 ml
  • D-pantenol 2 ml
  • wyciąg z aloesu 10-krotnie stężony 3 ml
  • solubilizator P-4C 2,5 ml
  • sorbitol 2 ml
  • alantoina
  • butelka szklana
  • pipeta
  • instrukcja wykonania krok po kroku.


  • Zrobienie tego płynu miceralnego jest naprawdę bardzo proste. Hydrolat znajdował się w ciemnej, takiej aptecznej buteleczce ze szkła. Wystarczyło tylko wszystkie półprodukty przenieść do szkalnej buteleczki z wodą różaną, potem wymieszać aż do rozpuszczenia się wszystkich składników. I to wszystko. Prawda, że bardzo proste? Należy pamietęć o tym, aby przechowywać go w lodówce przez około dwa tygodnie. I na około tyle wystarczyła mi ta buteleczka.
     
    O płynie miceralnym możemy przeczytać:
    "Zestaw do samodzielnego wykonania płynu micelarnego na bazie wody różanej z Libanu.
    Woda różana ma właściwości odświeżające i łagodzące podrażnienia skóry. Płyn przygotowany na jej bazie polecany jest dla osób o cerze wrażliwej i podatnej na podrażnienia.
    Dodatek D -pantenolu, aloesu oraz alantoiny wspaniale nawilża skórę. Po zastosowaniu płynu micelarnego skóra jest gładka i delikatna i doskonale oczyszczona. Po użyciu płynu micelarnego skóra nie jest ściągnięta ani wysuszona, ponieważ pozostaje zachowany płaszcz hydrolipidowy skóry oraz naturalne pH skóry zostaje zachowane. Dodatkową zaletą płynu jest to, że nie zatyka porów ani nie pozostawia tustego fimu na twarzy.  Płyn do demakijaży całej twarzy, również oczu i ust. Polecany również do usuwania wodoodpornego makijażu. Nie zawiera dodatków zapachowych ani konserwantów."
     
     


    Moja ocena:
    Bardzo się cieszę, że kupiłam ten zestaw do wykonania płynu miceralnego. Po pierwsze dlatego, że sama go zrobiłam co mnie bardzo motywuje do dalszych działań zrobienia i innych kosmetyków dla siebie, a po drugie, że jest on naprawdę skuteczny. W tej małej, niepozornej buteleczce kryje się naprawdę dobry płyn miceralny. Pięknie pachnie różą, doskonale zmywa makijaż i oczyszcza skórę. Nie ma nawet mowy o jakichkolwiek pozostałościach kosmetyków kolorowych na skórze. Sprawdza się znakomicie i na pewno jeszcze go kupię. Za ten zestaw zapłaciłam 12,99 zł. Cena naprawdę jest bardzo kusząca. Kosmetyk, o którym śmiało mogę powiedzieć: dla mnie jest idealny.


    Pozdrawiam Was cieplutko
    LIMONKA
     

    piątek, 9 listopada 2012

    Serum HA Kwas Hialuronowy Rosalia Bio - sposób na piękną skórę

    Ogromną uwagę przywiązuję do kosmetyków, które pomagają walczyć z upływającym czasem. Wychodzę z założenia, że lepiej jest zapobiegać niż potem walczyć. Co prawda i tak nie wygram z czasem, ale mogę zapewnić sobie piękną skórę na dłużej. A piękna skóra poprawia samopoczucie. Uważam, że warto w siebie inwestować. Bo kto jeśli nie my same najlepiej zadbamy o naszą skórę. A sposobów na to mamy naprawdę wiele.
     
    W mojej pielęgnacji przeciwzmarszczkowej nie może zabraknąć serum. To kosmetyk, który zawsze wieczorem stosuję pod krem na twarz, szyję i dekolt. Często je zmieniam aby dać mojej skórze jak najwiecej doroczynnych składników.
     
    Ponieważ bardzo lubię markę Argile Provence kupiłam Serum HA Kwas Hialuronowy Rosalia Bio i jestem z niego bardzo zadowolona. Używałam już kilka kosmetyków tej firmy i dla mojej skóry są świetne.
     
     
     
     
    O serum możemy przeczytać:
    "Serum Rosalia BIO dzięki zawartości kwasu hialuronowego wspomaga odbudowę uszkodzonego naskórka, wygładza, poprawia elastyczność skóry, ujędrnia i tworzy na naskórku ochronny film, który ma na celu zapobieganie utracie wilgoci.

    Kwas hialuronowy należy do substancji niezwykle cennych dla ludzkiego organizmu.
    Jego działanie polega na łączeniu ze sobą włókien elastylowych i kolagenowych w skórze właściwej oraz utrzymaniu odpowiedniego nawilżenia skóry poprzez wiązanie cząsteczek wody. Dzięki swym właściwościom zapewnia gładkość skóry, dodatkowo ma zdolność do usuwania wolnych rodników oraz minimalizowania stanów zapalnych skóry.

    Skład NCI: Aqua (woda), Ribes Nigrum (woda kwiatowa z Czarnej Porzeczki)*, * Alkohol, Sodium Hyaluronate, Parfum, Citronellol, Geraniol, D-Limonene, Linallol.
    * Nawilża górne warstwy naskórka."

     

     
     
     
    Moja ocena:
    Serum zamknięto w szklanej buteleczce z dozownikiem co bardzo ułatwia aplikację. Serum ma postać przeźroczystego żelu o pięknym zapachu. Wchłania się natychmiast. Serum stosuję pod krem. Użycie samego serum to dla mnie za mało, moja skóra wymaga kremu ponieważ czuję, że jest lekko ściągnięta. Jak dla mnie ten kosmetyk spełnia swoją rolę. Wierzę, że ma dobroczynny wpływ na moją skórę nie tylko w sensie wizualnym. Moja skóra jest odżywiona, gładsza i miła w dotyku. Bardzo lubię to serum. Przyjemnie się je stosuje i z całą pewnością  kupię je kiedyś ponownie. Niestety widzę już denko w mojej buteleczce, ale mam już inny kosmetyk na miejsce tego serum.
     
    Lubię to serum także za to, że 100% składników jest pochodzenia naturalnego, a 50% wszystkich składników pochodzi z upraw ekologicznych. Jest to ekologiczny i organiczny kosmetyk Certyfikowany przez Ecocert."
     
     
    Jeśli szukacie dobrego serum to z przyjemnością mogę go Wam polecić.
     
     
    Pozdrawiam cieplutko
     
    LIMONKA
     
     
    

    wtorek, 6 listopada 2012

    Promocja w sklepie Bio Lady - warto się skusić

    Kosmetyki naturalne to moja pasja. Ciągle odkrywam nowe, a tyle ich jeszcze pozostało do odkrycia. Przyznaję, że bardzo mnie to cieszy. Poszukiwanie jest jak fascynująca podróż, na końcu której czeka niespodzianka.  Naturalna niespodzianka. A ja bardzo lubię niespodzianki.
     
    Kosmetyków dla siebie szukam w wielu miejscach. Przeglądam oferty sklepów internetowych i stacjonarnych, apteki i zielarnie, a także blogi urodowe, które są skarbnicą wiedzy.
     
    I tak odkryłam bardzo ciekawy sklep z kosmetykami naturalnymi Bio Lady - Galeria kosmetyków roślinnych. Jeśli jeszcze nie znacie tego sklepu warto tam zajrzeć i skorzystać z atrakcyjnej promocji na pierwszy zakup.
     
    Niezależnie od wybranej marki, każdy nowo zarejestrowany klient może nabyć kosmetyk tańszy o 10% od cen katalogowych. Naprawdę, warto się skusić.
     
     
     
     
     
    Ja już się skusiłam na kilka kosmetyków. Jakich? Już wkrótce Wam o nich napiszę.
     
     
    Pozdrawiam Was cieplutko
     
    LIMONKA



     
     

    sobota, 3 listopada 2012

    Podsumowanie akcji "Październik miesiącem maseczek"

    I październik za nami, a z nim zakończyła się październikowa akcja maseczkowa, w której z ogromną przyjemnością wziełam udział.

    Jak już pisałam dla mnie ta akcja to wspaniały pomysł aby zacząć systematycznie stosować maseczki nie tylko podczas tej akcji ale i przez cały rok. Muszę przyznać, że od zawsze bardzo lubiłam stosować maseczki, są one dla mnie podstawą pielęgnacji. Wydaje mi się, że są one bardzo często niedoceniane. Tak naprawdę stosowanie maseczek nie zajmuje aż tak dużo czasu jak się czasem wydaje. A efekty są naprawdę wspaniałe.

    Pora na podsumowanie październikowej akcji maseczkowej, której inicjatorką była Malina.
     
     
    W mojej akcji maseczkowej udział wzięły następujące maseczki:


    Glinka żółta ARGILES DU SOLEIL klik

     
    Nawilżająca maseczka Luvos z olejkiem migdałowym klik
     
     
     
     Maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini klik
     
     
    Maseczka Kleopatra Dermaglin klik

     
     
    Maseczka oczyszczająco-odżywcza Dermaglin klik




    Akcja maseczkowa bardzo mi się spodobała. Miałam okazję poznać maseczki, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Tak poznałam i doceniłam glinki w codziennej pielęgnacji. Systematyczne stosowanie maseczek korzystnie wpłynęło na moją skórę, jest zdecydowanie gładsza, nawilżona i oczyszczona. Wszystkie maseczki okazały się dobrym wyborem dla mojej skóry. A najbardziej zachwycona jestem maseczkami Luvos. Są naprawdę wspaniałe. Śmiało mogę powiedzieć, że to kolejne moje odkrycie.

    Oczywiście zamierzam kontynuować systematyczne stosowanie maseczek. Kilka już sobie upatrzyłam. A jest w czym wybierać.

    Na końcu chciałam Wam dziewczyny podziękować za Wasze recenzje, dzięki którym odkryłam bardzo fajne maseczki dla siebie. Już się nie mogę doczekać kiedy będę mogła sama je przetestować.
    Mam nadzieję, że i Wam akcja się spodobała.


    Pozdrawiam Was cieplutko

    LIMONKA



    piątek, 2 listopada 2012

    Zużycia październikowe

    I kolejny miesiąc za nami, pora więc na zużycia październikowe. Kosmetyki, które używam raczej dosyć rzadko udaje się skończyć w jednym miesiącu, przeważnie zajmuje mi to średnio około półtora miesiąca. Ale i tak uważam, że systematyczność przynosi efekty. Mam jeszcze trochę kosmetyków, które czekają na swoją kolejkę, zaliczam je jako "zalegające" ponieważ są już zaczęte, a ja używam innych z tej samej kategorii. Ale teraz systematycznie je wyciągam i kończę i wtedy wyciągam następne. Jak widać najwięcej zużyłam maseczek ponieważ brałam udział w akcji "Październik miesiącem maseczek".
     
    W miesiącu październiku udało mi się skończyć następujące kosmetyki:
     


     
    Krótkie opisy każdego z nich:
     
    1. Nawilżająca maseczka Luvos z olejkiem migdałowym
    Bardzo polubiłam maseczki Luvos. Są doskonałe dla mojej cery. Efekty widać od razu. Piękna skóra zagwarantowana. Recenzja klik. Na pewno kupię ponownie.
     
    2. Maseczka łagodnie peelingująca z olejkiem z pestek brzoskwini firmy Luvos
    Kolejna maseczka, którą moja skóra polubiła. Super maseczka, polecam ją z czystym sumieniem. Recenzja klik. Na pewno kupię ponownie.
     
    3. Zestaw podróżny Dr.Hauschka
    Idealny zestaw do poznania kilku kosmetyków tej firmy. Nie trzeba od razu kupować pełnowymiarowych produktów, aby zapoznać się z kosmetykami.  Bardzo odpowiada mi ten zestaw. Idealny na krótkie wyjazdy. Chętnie wypróbuję inne zestawy tej firmy. Recenzja wkrótce na moim blogu.
     
    4. Savon Noir o zapachu Ambry Bio
    Mydła czarne doskonale dbają o skórę. Są przeważnie gęste i mają charakterystyczny zapach. Ale to mydło jest zupełnie inne. Jest w płynie i ma piękny złocisty kolor. Jest w opakowaniu z pompką co jest bardzo higieniczne i ułatwia aplikację. Recenzja klik. Pewnie kupię ponownie jak skończę te, które mam w domu.
     
    5. Pomarańczowa pasta od Argile Provence
    Przyjemna pasta do codziennego stosowania. Warto ją kupić. Recenzja klik. Może kiedyś ją kupię ale chcę wypróbować i inne pasty do zębów.
     
    6. Maseczka Kleopatra firmy Dermaglin
    Kolejna maseczka, którą stosowałam podczas akcji maseczkowej. Dla mojej skóry wspaniała. Recenzja klik. Chętnie kupię ją ponownie.
     
    7. Maseczka oczyszczająco-odżywcza firmy Dermaglin
    Bardzo przypadła mi do gustu. Skóra była oczyszczona i rozjaśniona. Super. Recenzja klik. Na pewno kupię ponownie.
     
    8. Musująca bomba kąpielowa - Krem Truskawkowy
    Uwielbiam wszelkie dodatki do kąpieli, w tym musujace kulki. Ta bomba niestety nie przypadła mi do gustu. Rezenzja klik. Na pewno nie kupię ponownie.
     
    9. Jabłkowa sól do kąpieli Stenders
    Bardzo miłe doznania podczas kąpieli. Przyjemność zagwarantowana. Recenzja klik. Pewnie kiedyś kupię ją ponownie, ale teraz kuszą mnie inne sole kąpielowe.
     
     
    To są wszystkie kosmetyki, które udało mi się skończyć w październiku. Ciekawa jestem jak mi się powiedzie w listopadzie. Sporo czasu zostało więc systematycznie denkuję kolejne kosmetyki.
     
     
    Pozdrawiam Was cieplutko
     
    LIMONKA
     
     
    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...